niedziela, 21 lipca 2013

Kuchennymi schodami i za pieniądze?

Pożyczanie na procent nigdy nie było akceptowane przez religię. Ksiega Wyjścia - prawo moralne:  Jeśli pożyczysz pieniądze ubogiemu z mojego ludu, żyjącemu obok ciebie, to nie będziesz postępował wobec niego jak lichwiarz i nie karzesz mu płacić odsetek. Znacznie później, bo jeszcze w połowie XIII wieku Św. Tomasz z Akwinu pisze: Branie procentów od pożyczonych pieniędzy jest niedozwolone. Jest niedozwolone, bo jest niesprawiedliwe, a niesprawiedliwe jest dlatego, że sprowadza się do sprzedaży czegoś, co nie istnieje: quia venditur id quo non Est, co oznacza: to co jest nie do sprzedaży. Drugi Sobór Laterański z 1139 roku potępił pożyczanie pieniędzy na procent (lichwę), przy okazji również małżeństwa bliskich krewnych, używanie kusz, które przebijały zbroje rycerzy, a także turnieje rycerskie.

Podsumowując: pożyczanie na procent było tożsame z lichwą i było grzechem. Przypomnę, że dzisiaj zabronioną lichwą w Polsce nazywa się także pożyczanie na procent, ale na taki, który jest wyższy niż czterokrotna stopa lombardowa, czyli stopa, po której bank centralny pożycza bankom pieniądze na zakup papierów wartościowych. Teraz, kiedy piszę te słowa wynosi ona 4,25% czyli x 4 = 17%, a więc wszystko powyżej 17% według prawa to lichwa i jest zabronione. Dodam, że na początku roku wartość lichwy wynosiła 5,50% x 4 = 22%. Jeśli ktoś pożyczył pieniądze w styczniu na 21% to „nie zgrzeszył”, ale już dzisiaj „grzeszy” i stał się lichwiarzem.  Można powiedzieć, że ta polska lichwa, to mieszaniec rytualno-polityczny, bo prawdziwa, ta zdefiniowana przez Boga i Świętych, to po prostu pożyczka na procent.
Wracam do tytułowego pytania i mnożę wątpliwości: - Drogi finansisto, widzisz więc, że prosto do Nieba nie pójdziesz, ale być może da się coś wykombinować, sam rozumiesz, to sprawa delikatna, ale są pewne możliwości…

I tu wkracza na sceną pojęcie czyśćca (łac. purgatorium), które oznacza według Kościoła katolickiego dochodzenie duszy do absolutnie doskonałej miłości, koniecznej do osiągnięcia szczęścia, czyli do Nieba. Dochodzenie to okupione jest bólem. Jeśli chodzi o pojęcie czyśćca rozumianego jako konkretne miejsce, leżące gdzieś między Niebem, a Piekłem, w którym zadaje się ten ból w celu owego dojścia, to taką formę pojmowania czyśćca wymyślono i opisano oficjalnie w Kościele całkiem niedawno, dokładnie w latach 1160-1180.

Zaglądam do spisu papieży i okazuje się, że w tych latach był tylko jeden Papież, który miał sporo kłopotów z utrzymaniem prawowitej kościelnej władzy z powodu nacisków politycznych, przewrotów, a nawet wyborów antypapieży! Tym papieżem był Aleksander III czyli niejaki Rolando Bandinelli z Sieny, który sprawował swój urząd w latach: 1159-1181. Siena w XII i XIII wieku zaliczała się do najbogatszych miast Europy. Do dzisiejszego dnia istnieje w Sienie (założony nieco później) najstarszy europejski bank Monte Paschi di Siena. Bankierzy z Sienny udzielali wtedy pożyczek prawie całej ówczesnej Europie.

Reszty możemy się domyślić, chociaż twardych dowodów brak. Czy kupiono czyściec? Pieniądze i sojusznicy są potrzebni w każdych czasach, a do Nieba chce iść każdy, nawet taka szuja jak bankier.


Kurzy się!


wtorek, 16 lipca 2013

Harmonijka, Niemcy i blues

Blues, dziadek całej przyzwoitej muzyki rockowej na świecie, wywodzi się ze śpiewów czarnych niewolników z plantacji bawełny na południu Ameryki.

Dyziek gra bluesa na harmonijce 
Okazuje się, że Niemcy w drugiej połowie XIX wieku też tam licznie jeździli. W różnym charakterze; rolników, czy lekarzy stomatologów, np. Pan Doktor Schultz. Obywatele tego kraju zawsze lubili muzykę i nieźle grali. Też na południu, w górach, gdzie grano dobrą muzykę ludową. Niemcy wyrabiali już wtedy najlepsze harmonijki: Seydel i Hohner. (dużo tańsze od akordeonów)  I kiedy byli w Ameryce grali tęskniąc  za domem.  Harmonijka to tani, ale delikatny instrument. Kiedy się go szanuje potrafi grać rok, góra dwa. Potem blaszany stroik potrafi się zabrudzić, odkształcić, zalepić, zapluć i nie brzmi, a często przestaje grać. Co robił Pan Niemiec na plantacji? Wyrzucał taką harmonijkę, bądź dawał niewolnikowi. (tak, tak, XIII poprawka do Konstytucji została uchwalona dopiero 31 stycznia 1865 roku, a więc 18 lat po wyprodukowaniu fantastycznego modelu harmonijki Seydel 1847, a przecież sama poprawka nie zlikwidowała niewolnictwa od razu!)

Jak już wspomniałem, zepsuta harmonijka diatoniczna, (ta najpopularniejsza miała 10 dziurek) wydawała 20 odjąć jeden lub dwa brakujące dźwięki. Dwadzieścia, bo nie tylko dmuchamy, ale i wciągamy powietrze w każdej dziurce. Czyli, żeby zagrać swoją pieśń, muzykalni niewolnicy musieli coś wymyślić. I okazało się, że można. Wynaleźli technikę overbendingu i overblowingu, polegającą na tym, że można było dmuchając w odpowiedni sposób zagrać kilka nut na jednej blaszce stroika. Na części blaszek były to nutki niższe od wyjściowej, a na niektórych wyższe. To umożliwiało „zastąpienie” brakujących nutek. Okazało się, że niosło to w sobie tyle ekspresji, że z czasem stało się esencją bluesa, czyli tym, co trzyma za serce i brzmi gdzieś pomiędzy czarnymi i białymi klawiszami fortepianu. Blue(s) notes.
I oto proszę: Pa, Pa, ptaszku! Tak grała legenda bluesa i geniusz harmonijki: Sony Boy Williamson. Prosto, a jednak…


Kurzy się!

niedziela, 14 lipca 2013

Limeryk

Jeździła co rok, hen do Lidzbarka,
Żonusia Olka, znana pisarka.
Olek nie pisał nic
tylko na baby hyc!
Przebrana szparko z malarką miarka!

Kurzy się!

Brawo

Lubiany przeze mnie sprawozdawca sportowy Pan Bohdan Prehistoryczny Tomaszewski komentował zawody tenisowe. Wielce się dziwił, że po każdym nieudanym zagraniu zawodnika przyjezdnego, publiczność biła brawo. Przecież brawami zawsze nagradzało się tylko dobre zagrania. I to bez względu na to, czy przyjezdnego, czy naszego. A teraz co? 
A Ty, chodzisz na mecze?...

Kurzy się!