czwartek, 25 czerwca 2015

Tu leży pies pogrzebany.

Michał Zadara przed premierą „Fantazego” w Teatrze Powszechnym deklarował, że głęboko wierzy w siłę tekstu Juliusza Słowackiego. Reżyser zapewniał także o swojej staranności w odwzorowaniu detali historycznych i kostiumów (Julia Kornacka). Rzeczywiście, artysta nie eksperymentował i nie umieścił Fantazego Dafnickiego w postmodernistycznym, klubowym wnętrzu oraz nie przypisał Dianie tatusia, który był oligarchą z Podola.  

Michał Zadara postarał się za to stworzyć „piękny” obraz, który miał oczarować widza. I rzeczywiście, urocza scenografia (Robert Rumas) wyglądała jak na dziewiętnastowiecznej rycinie i pokazywała pałacowy ogród w stylu angielskim z dominującymi nad sceną fantastycznymi klonami. Widoczna była także fasada rodowej rezydencji Respektów z fragmentami dwóch pięknych kolumn oraz pałacowymi drzwiami. Plan był taki, żeby dopiero na ten sielski obrazek nałożyć archaiczny, a jednocześnie wyrafinowany tekst Słowackiego, który łączył wielowątkową akcję tej tragikomedii. W rezultacie widzowie otrzymali klarowny i zrozumiały spektakl, zwłaszcza, że twórcy dołożyli starań, aby dodatkowo przedstawić widzom krótką prezentację najistotniejszych faktów historycznych z czasów akcji tej sztuki. To było bardzo dobre posunięcie dlatego, że „Fantazy” nigdy nie był dramatem często grywanym, a jego omawianie było wręcz pomijane w szkolnych programach z języka polskiego.

fot. Krzysztof Bieliński
Archaiczny tekst Słowackiego był trudny. Artyści zanim poczuli się w nim swobodnie z pewnością włożyli w jego opanowanie wiele pracy po to, aby nabrać pewności i móc niuansować swoje wypowiedzi. Należy podkreślić, że wszyscy sprostali zadaniu. Najbardziej zwróciły moją uwagę kreacje męskie, a mam tu szczególnie na myśli fantastycznego Mariusza Benoit (Major Wołdemar Hawryłowicz) oraz bardzo charakterystycznie zagranego przez Mateusza Łasowskiego nieokrzesanego, porywczego, ale w gruncie rzeczy poczciwego Jana.

Świetnie zaprezentowali się również zgrabnie współpracujący na scenie Michał Sitarski, który grał rolę tytułową oraz Michał Czachor (Rzecznicki). Ten drugi był świetny zwłaszcza w scenie drwin z hrabiny Idalii (udana rola Barbary Wysockiej) po rzekomym jej porwaniu przez Kałmuka. Na kilka ciepłych słów zasługują także dwie bardzo młode artystki grające córki państwa Respektów: Dianę - Karolina Bacia, studentka Szkoły Teatralnej i Stellę, Nela Nykowska, uwaga, jeszcze gimnazjalistka!

fot. Krzysztof Bieliński
Spektakl zdominowany został przez akcenty komiczne, ale to nie jest wielkie zaskoczenie. Taka jest materia tej tragikomedii. Można powiedzieć, nawiązując do sceny pożegnania z wyżłem Fantazego: w tej sztuce, właśnie tu leży pies pogrzebany (genialna scena)! Oczywiście, część oceniających przedstawienie może zacząć podnosić kwestie rzekomego zagubienia przez reżysera wielowymiarowości tego utworu, a więc kwestii ideowej związanej z mistycyzmem, do której Słowacki akurat w tej sztuce pokazał lekki dystans, kwestii politycznej, mam tu na myśli rozrachunki po Powstaniu Listopadowym oraz charakterystyki postaw Polaków i Moskali, tudzież wzorca honorowego zachowania, który nakazuje czasami złożenie najwyższej ofiary (Major) oraz być może jeszcze kilku innych warstw.

fot. Krzysztof Bieliński
Nie o to chodzi! „Fantazy”, to jest po prostu dobrze napisana sztuka, która przedstawia określone realia prowincjonalnej, podolskiej arystokracji i bogatej szlachty z połowy XIX wieku. Te grupy społeczne zostały osłabione przez zabory i represje po zrywach powstańczych. Na naszych oczach w spektaklu odchodzi pewien świat, ale bohaterowie sztuki czują się jeszcze świetnie: bawią się, słuchają w salonie muzyki Chopina, dyskutują o poezji,  podróżują po świecie, a zdarza się, że w ich mistycznych poszukiwaniach wspomaga ich palenie opium! To kolorowy i bajkowy świat, który dopiero zostanie zniszczony w drugiej połowie XIX wieku przez kolejne powstanie, ale też przez decyzję o zniesieniu pańszczyzny, która w Polsce w zasadzie była decyzją o zniesieniu niewolnictwa. Uwłaszczenie umożliwiło swobodny przepływ ludzi ze wsi do miast, a więc także narodziny nowoczesnego kapitalizmu do którego arystokracja i szlachta nie potrafiły się zaadaptować.

„Fantazy” Juliusza Słowackiego, tu powtórzę, to jest świetnie napisana sztuka, która została bardzo atrakcyjnie pokazana w Teatrze Powszechnym i w efektowny sposób zamknęła tegoroczny sezon.

Kurzy się!

piątek, 19 czerwca 2015

I jesteś na miejscu.

Jestem przekonany, że Polacy słuchający Programu II Polskiego Radia są ludźmi obdarzonymi ponadprzeciętną wyobraźnią, wrażliwością i zrozumieniem dla potrzeb kultury. Cechy te zawdzięczają obcowaniu ze sztuką. Z pewnością są także ludźmi rozumiejącymi potrzebę istnienia publicznej rozgłośni o profilu kulturalnym.

Programu II Polskiego Radia słucha wg danych Komitetu Badań Radiowych ok. 0,5% wszystkich słuchaczy (dane za okres III 2015 – V 2015). Nie ma się co łudzić, że będzie ich zdecydowanie więcej w najbliższej przyszłości. Po prostu tylu jest w Polsce ludzi interesujących się kulturą wysoką*.  Za mało? Złe szacunki? Czy jest ich więcej?

fot,: Dreamstime
Zgoda, dodam jeszcze kolejny procent, który nie słucha tego Programu regularnie, bo nie jest mu po drodze z jego linią programową lub po prostu słucha innych rozgłośni. Optymistycznie rzecz biorąc, ludzi interesujących się kulturą wysoką w Polsce jest ok 1,5%. Sztuka wysoka była i jest elitarna.

Wyobraźmy sobie 20-tysięczne miasto, w którym takich ludzi statystycznie jest ok trzystu. Brzmi to całkiem nieźle, to prawie trzy kompanie kulturalnego wojska! Oddziały te są w stanie opanować bibliotekę, dom kultury, skrzyknąć się na wyjazd do teatru do wielkiego miasta i napisać ciekawą monografię miejscowości, bitwy lub szkoły, a mogą do tego dodać jeszcze tomik wierszy!

Wierzę, że z wyjątkiem wąskiej grupy zarażonej anarchizmem są to również w swojej zdecydowanej większości ludzie płacący abonament radiowy. Nie mam na to twardych dowodów, dlatego że nie natrafiłem na wyniki specjalistycznych badań w tym zakresie. Taki wniosek jest wynikiem wyłącznie moich obserwacji i badania przeprowadzonego wśród najbliższych znajomych. Średnia w Polsce to ok. 8% płacących, a u moich znajomych, których uważam za odbiorców sztuki wysokiej wynosi 40%. Przypomnę, że ten współczynnik na przykład w Anglii i Niemczech wynosi ponad 90%.

W lutym 2015 odbyło się sympozjum naukowe pod nazwą: "90 lat Polskiego Radia. Dorobek i perspektywy" podczas którego żarliwie dyskutowano o funkcjach nowoczesnego radia publicznego. Na pierwszym planie stawiane były funkcje informacyjne, kulturotwórcze i edukacyjne. Owszem, lamentowano nad skromnym budżetem, ale nie było mowy o komercjalizacji oferty programowej, a wręcz przeciwnie, słowo misja było odmieniane przez wszystkie przypadki.

fot.: Dreamstime
Niestety, dyskusje podczas sympozjum to jedno, a rzeczywistość w Polskim Radiu to drugie, a w jego ramach również rzeczywistość Programu II, który najdłużej opierał się imperatywowi zarabiania na boku i za wszelką cenę. Coraz częściej również w tym Programie, śladem innych redakcji w publicznym radiu organizowane są mini-konkursy i quizy z użyciem płatnych wiadomości, tzw. SMS Premium. Koszt pojedynczego SMS-a dla słuchacza uczestniczącego w takim konkursie wynosi przeważnie 1,23 zł. Nie jest to dużo, ale nie o tym mowa. Chodzi o zasadę. Nie przyjmuję do wiadomości, że z punktu widzenia naszego ułomnego prawa, pobieranie takich opłat jest dopuszczalne. Apeluję o to, żeby jak najszybciej wycofać się z organizacji takich płatnych konkursów! Dlaczego?

Dlatego, że po pierwsze: pobieranie dodatkowych pieniędzy oznacza brak szacunku dla tych słuchaczy, którzy już raz zapłacili, mam na myśli abonament oraz dlatego, że bardzo cierpi na tym reputacja Polskiego Radia, które jest przecież publiczne, a nie komercyjne.

Nawołuję, aby chociaż w Programie II władze Polskiego Radia wycofały się z tego pokątnego finansowania, które w istocie przynosi więcej szkody niż zysku. Trzeba promować inną postawę, Wystarczy, aby słuchacz, który chce odebrać nagrodę był zobowiązany do pokazania dowodu opłacenia abonamentu. Aż tyle, ale i tylko tyle. Płatne SMS-y nie są potrzebne. Uważam, że tylko tacy słuchacze, którzy opłacili abonament mogą uczestniczyć w grach zaproponowanych przez "ich" radio. Nie ma w tym nic dziwnego, przecież za bilet do teatru lub kina trzeba też zapłacić!

Na koniec anegdota przypisywana osobie Winstona Churchilla, który w czasie II Wojny Światowej w następujący sposób zareagował na sugestię drastycznego ograniczenia wydatków na kulturę: - jeśli mamy to zrobić, to po co w ogóle prowadzić wojnę?

*kultura wysoka wg autora:  kultura, której odbiór wymagał od widza przyjemnej pracy nad sobą.


Kurzy się!