środa, 24 lutego 2016

Obiad czwartkowy z Krystianem Lupą

Krystian Lupa wali w nową władzę jak w bęben. Wywiad sławnego reżysera dla Stowarzyszenia Teatr Nowy.

Przedstawiam ciekawy wywiad zrealizowany w ramach projektu Stowarzyszenia Teatr Nowy sfinansowanego ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach PO Teatr 2015 – Promesa: 250-lecie teatru publicznego w Polsce. Edukacja teatralna i promocja teatru oraz Gminy Miejskiej Kraków. Gościem na obiedzie czwartkowym był reżyser Krystian Lupa, który był przepytywany przez Piotra Siekluckiego oraz Tomasza Kireńczuka. Wywiad opublikowano w zeszłym tygodniu.

Kurzy się!

środa, 17 lutego 2016

Duma z Dumasa

Ramota stała się przebojem, Królowa Margot Dumasa w reż. Grzegorza Wiśniewskiego w T. Narodowym.

Wspaniała, dziewiętnastowieczna powieść spod znaku płaszcza i szpady „Królowa Margot” napisana przez Aleksandra Dumasa posłużyła Grzegorzowi Wiśniewskiemu do przygotowania we współpracy z Jakubem Roszkowskim scenariusza wspaniałej sztuki, która w klasycznym, iście szekspirowskim stylu opowiada o żądzy władzy i ludzkich namiętnościach. Sztuka miała premierę w Teatrze Narodowym w Warszawie w grudniu 2012 roku, a w następnym zebrała całą masę zasłużonych nagród dla twórców i grających w niej artystów. Niestety, jak to jest aktualnie w zwyczaju w wielu teatrach, jej przedstawienia można obejrzeć jedynie od czasu do czasu, gdyż pokazywane bywają tylko w krótkich seriach po kilka prezentacji w czasie sezonu. Oczywiście widzowie chcieliby częściej!

fot. Krzysztof Bieliński
Grzegorz Wiśniewski zadbał o to, aby sztuka miała wartki rytm, a poszczególne sceny posuwały gładko akcję kilku równolegle dziejących się i zazębiających historii, które artysta wybrał z powieści Dumasa jako najistotniejsze. W sztuce nie padło ani jedno niepotrzebne zdanie, każda z kwestii wypowiadanych na scenie przez artystów miała znaczenie, a więc scenariusz został opracowany idealnie. W konsekwencji, odbiór sztuki wymagał maksymalnej koncentracji ze strony widzów, którzy po ponad dwóch godzinach wychodzili przygaszeni wymową spektaklu, zadowoleni z głębi przeżyć artystycznych, ale także najzwyczajniej, fizycznie zmęczeni.

fot. Krzysztof Bieliński
Wszyscy aktorzy występujący w spektaklu zaprezentowali bardzo wysoki poziom. Bezsprzecznie jednak, na tym tle należy wyróżnić Marcina Hycnara w roli Karola IX, który pokazał mistrzostwo. Artysta znalazł klucz do swojej postaci, potrafił ją wyróżnić nie tylko psychologicznie, ale nawet przez pokazanie pewnych ułomności fizycznych. Hycnar zagrał z pełnym zaangażowaniem, nie dał sobie ani odrobiny wytchnienia, a ta kreacja musiała go kosztować tyle energii, że zamieniona na prąd, z pewnością wystarczyłaby do oświetlenia Teatru Narodowego przez długie tygodnie. Kolejną, znakomitą rolę zaprezentowała również Danuta Stenka (Katarzyna Medycejska), która podczas spektaklu, na oczach widzów, stopniowo przechodziła proces własnego ubezwłasnowolnienia przez obsesyjną żądzę władzy, która w finale okazała się silniejsza nawet od matczynej miłości.

Aktorom pomogła prosta, ale interesująca scenografia (Barbara Hanicka), a scenom podczas Nocy św. Bartłomieja dodały realizmu hałaśliwe, strzelnicze rekwizyty, którymi artyści posługiwali się bardzo sprawnie. Atmosferę polowania przybliżyły natomiast fragmenty z udziałem wspaniale wytresowanych piesków myśliwskich rasy Rhodesian Ridgeback, co stanowiło niespodziewaną, dodatkową atrakcję spektaklu.

Grzegorz Wiśniewski udowodnił, że za pomocą sztuki teatralnej opartej o dziewiętnastowieczną powieść uważaną dzisiaj przez wielu za ramotę, można wypowiedzieć się współcześnie, artystycznie i to na bardzo wysokim poziomie.

Krótki wywiad z Grzegorzem Wiśniewskim podczas innej realizacji w 2015r.:

Kurzy się!

sobota, 13 lutego 2016

Kaj jest show?

Znakomita Królowa Śniegu Andersena w reż. Piotra Cieplaka w T. Narodowym. Nie tylko dla młodzieży!

Piotr Cieplak wyreżyserował w Teatrze Narodowym w Warszawie sztukę „Królowa śniegu”, którą zrealizował w oparciu o tekst baśni Hansa Christiana Andersena.

fot. Krzysztof Bieliński
Poszedłem na spektakl z określonymi oczekiwaniami i nie zawiodłem się. Artysta przyzwyczaił już swoich widzów do bardzo plastycznego, działającego na wszystkie zmysły teatru. Reżyser zaprosił także do współpracy Andrzeja Witkowskiego, który przygotował scenografię, kostiumy i reżyserię światła, co zagwarantowało wysoki poziom artystyczny plastycznej oprawy spektaklu. Dodatkowo twórcy wykorzystali w wizualizacjach świetne prace Wiesława Szumińskiego, wielokrotnie nagradzanego w Polsce i zagranicą artysty, który uczuciowo związany był zawsze z pograniczem polsko-litewskim i współpracował od czasu do czasu z artystami z opisywanego już w tym blogu ośrodka Pogranicze w Sejnach*. Całość dopełniła intrygująca muzyka, w wielu momentach o zmiennej barwie, podkreślana w niektórych scenach transowo-ambientowymi, brzmiącymi bardzo współcześnie, powtórkami fraz. (Paweł Czepułkowski).

fot. Krzysztof Bieliński
Reżyser zderzył motywy baśniowe z całkiem realnymi doświadczeniami, które ogniskowała postać podróżującej w poszukiwaniu przyjaciela Kaja, małej Gerdy (udana rola Dominiki Kluźniak), która stopniowo, wraz z kolejnymi etapami podróży zmieniała się z dziewczynki w dorosłą kobietę. Bohaterka na swojej drodze spotykała kolejno wiele postaci świetnie wykreowanych przez artystów Teatru Narodowego. Mam tu na myśli przede wszystkim Paulinę Szostak (Mała Zbójniczka), która potrafiła pokazać dobre serce granej postaci schowane głęboko pod grubą skórą ramoneski nabitej ćwiekami. Znakomity był także Jerzy Łapiński w kobiecych rolach Kwiatowej Wróżki oraz Laponki scalonej na potrzeby spektaklu z rolą Eskimoski.

Widzowie w każdym wieku śmiali się natomiast od ucha do ucha już na sam widok nadlatującego (tak, tak!)  Tomasza Sapryka w roli wrony. Całość komentował dobrze dysponowany Zbigniew Zamachowski jako narrator-gaduła. Uwagę przykuwały także bardzo ciekawe rekwizyty, które zostały umiejętnie wykorzystane na przykład podczas kapitalnej sceny kawaleryjskiej szarży podczas wyjazdu z książęcego pałacu.

Warto podkreślić, że teraz jest dobry czas dla młodej widowni w Warszawie, gdyż aktualnie jest pokazywanych kilka świetnych spektakli adresowanych właśnie do nich. Wszystkie „idą” przy kompletach na widowni. Prócz omawianej "Królowej śniegu" mam na myśli „Podróże Guliwera” Jonathana Swifta w reż. Jarosława Kiliana w teatrze Polskim, „Pinokia” C. Collodiego w adaptacji Joëla Pommerata w reżyserii Anny Smolar w Nowym Teatrze w Warszawie, a także Jak zostałam wiedźmą” Doroty Masłowskiej wystawioną w warszawskim Teatrze Studio w reżyserii Agnieszki Glińskiej.

*Przypomnienie jednego z projektów Ośrodka Pogranicze

Niecodzienny wywiad z Piotrem Cieplakiem, 2013r.:

Kurzy się! 

poniedziałek, 8 lutego 2016

Tak cię piszą

Wiwisekcja aktorska, jak być Magdaleną Cielecką? Ewelina Płacze w reż. Anny Karasińskiej w TR Warszawa.

Trudno ostatnio o niebanalne, współczesne komedie, tym bardziej należy docenić udane przedstawienie "Ewelina płacze" przygotowane przez Annę Karasińską i wystawione w TR Warszawa. Reżyserce udało się zaprosić do wspólnej zabawy wspaniałych artystów tego teatru, którzy zagrali siebie, ale widzianych oczyma innych ludzi. Z pewnością nie było to łatwe ćwiczenie, dlatego że wymagało od aktorów przede wszystkim dystansu do siebie, a także krytycznego spojrzenia na własną twórczość. Napisanie tekstu sztuki było, jak powiedziała Karasińska, "skutkiem ubocznym" jej udziału w programie Teren TR, którego celem jest promowanie oryginalnych pomysłów teatralnych. 

fot. Marta Ankiersztejn
Rzeczywiście, układ spektaklu był w istocie przeplatanką scenicznych wypowiedzi postaci kreowanych przez artystów TR Warszawa na ich własny temat i pokazów różnych zadań aktorskich. Wiele zadań demonstrowało techniki treningu aktorskiego podkreślając wysoką sprawność fizyczną artystów, choć trzeba przyznać, że zdecydowanie brylował na tym polu świetny w swojej roli Rafał Maćkowiak. Dodam, że niektóre fragmenty tekstu nawiązywały wprost do konkretnych przedstawień TR Warszawa, na przykład wypowiedź postaci Adama Woronowicza (znakomita dyspozycja podczas całego spektaklu) na temat gry The Sims, której użyto jako tła w spektaklu " Koncert Życzeń" w reżyserii Yany Ross. Rozbrajająca i świetna była również Maria Maj, która potrafiła pokazać na scenie nawet własną "kwadratowość" i pysznie zadrwić z opinii, że reżyserzy obsadzali artystkę jedynie w określonych typach ról. Z dobrej strony pokazała się także Ewelina Pankowska, która uroczo zmagała się z jej wyobrażeniem o nieobecnej gwieździe TR Warszawa, a obecnie Nowego Teatru - Magdalenie Cieleckiej. 

Spektakl "Ewelina płacze" z pozoru wyglądał jak przypadkowo rozgrywany, nieskoordynowany warsztat aktorski. Elementy tego warsztatu zostały jednak bardzo starannie poukładane przez reżyserkę w jedną, spójną wypowiedź. Przyznam, że odnalazłem w tej realizacji ślad spojrzenia twórcy filmowego, co tylko dodało oryginalności spektaklowi, którego narracja gładko przenosiła się, kierowana jakby okiem niewidzialnej kamery z postaci na postać oraz z jednej kolorowej historii na drugą. 

Godzina minęła przyjemnie i szybciutko, tylko dlaczego Ewelina płakała? 

"Ewelina płacze" - trailer:


Kurzy się!