środa, 15 grudnia 2021

Chcecie miłosną piosenkę czy skromną?

Wieczór Trzech Króli albo Co chcecie w reżyserii Piotra Cieplaka w warszawskim Teatrze Narodowym 

Dwunasta noc albo co chcecie, tak brzmi oryginalny tytuł słynnej komedii Szekspira znanej w Polsce jako Wieczór Trzech Króli. Dwunasta noc kończyła krótki karnawał trwający od Bożego Narodzenia do dwunastej nocy, wigilii święta Trzech Króli. 

Ta noc w szekspirowskim Londynie zimą z 1601 na 1602 rok służyła hulankom, śpiewom, zabawie i różnorodnym przebierankom, na przykład mężczyzn za kobiety i służących za swoich panów. To był trwający do dzisiaj, świąteczny zwyczaj karnawałowego odwrócenia ról. 

fot. Krzysztof Bieliński
Nie inaczej Szekspir przygotował swoje przedstawienie, w którym uczynił zamianę płci główną osnową fabuły. Biorąc pod uwagę fakt, że w Jego czasach aktorami mogli być jedynie mężczyźni, zamiana płci na scenie niosła podwójną odwrotność, która była źródłem niewyczerpanej liczby żartów sytuacyjnych, których klimat można poczuć jeszcze w naszych czasach tylko w nawiązującym do oryginału, szekspirowskim teatrze angielskim.  

Po Wieczór Trzech Króli sięgano wielokrotnie na większości światowych scen. Powstawały klasyczne przedstawienia teatralne, opera, filmy i spektakle muzyczne. Ten ostatni wariant wybrał Piotr Cieplak przygotowując premierę sztuki w Teatrze Narodowym w Warszawie. Spektakl Cieplaka to zabawa, piosenki i muzyka, ale w prawie trzygodzinnym przedstawieniu były także momenty romantycznej zadumy i prawdy o ludziach, jak to u Szekspira. Reżyser pozostawił na boku współczesne dyskusje o gender i postmodernistyczną teorię misji kapitana/Antonia w udanej kreacji Moniki Dryl, który działając w porozumieniu z parą bliźniąt Violą i Sebastianem zamierzał przejąć władzę w księstwie!

fot. Krzysztof Bieliński
Przedstawienie to dobry, klasyczny spektakl teatralny przeplatany piosenkami i muzyką Jana Duszyńskiego wykonywaną na żywo przez ciekawy od strony instrumentalnej kwintet (fortepian, flet, wiolonczela, kontrabas i instrumenty perkusyjne) oraz ozdobiony znakomitą, „ogrodową” scenografią Andrzeja Witkowskiego.

W tych karnawałowych okolicznościach była na scenie postać, która nie znalazła swojego miejsca we wspólnej zabawie. To rozgoryczony, porządnicki Malvolio w oryginalnej interpretacji Jerzego Radziwiłowicza. Ta postać była przeciwnikiem świątecznej przyjemności i wygłupów. Po drugiej stronie barykady ciast i piwa bronili: świetny Mariusz Benoit (Sir Andrzej) i Bartłomiej Bobrowski, bardzo śmieszny w roli Sir Tobiasza.

Na moje wyróżnienie zasłużyli także panowie z Chóru Lowelasów (Jacek Gawlik, Paweł Paprocki i Hubert Paszkiewicz), których songi stanowiły muzyczne podsumowanie wielu scen. Im dłużej trwał spektakl, tym bardziej się podobali.

Trawestując szekspirowski cytat można podsumować warszawskie przedstawienie w dwóch wersach: 
- Chcecie miłosną piosenkę czy skromną?
- Miłosną, miłosną, do świętowania w Teatrze Narodowym!


...w nawiązującym do oryginału, szekspirowskim teatrze angielskim.  

Fragment z teatru szekspirowskiego Globe w Londynie. Mark Rylance and Stephen Fry. (2012/2013) 



Kurzy się!

czwartek, 18 listopada 2021

Balet ma się dobrze!

Udany wieczór, wzruszenie i podziw dla twórców oraz całego zespołu Polskiego Baletu Narodowego. Warszawski balet ma się dobrze!

Tuż przed niechybnie czekającymi nas restrykcjami związanymi z pandemią C-19 udało mi się obejrzeć znakomity wieczór baletowy na scenie Teatru Wielkiego Opery Narodowej w Warszawie. Spektakl został przygotowany przez zespół Polskiego Baletu Narodowego przy udziale wyśmienitych chóru i orkiestry TWON. Wieczór składał się z dwóch, godzinnych części:  Exodusu w choreografii Anny Hop do muzyki Wojciecha Kilara i Biegunów-Harnasi Izadory Weiss do muzyki Karola Szymanowskiego.

fot. Ewa Krasucka
Wojciech Kilar napisał Exodus, poemat wokalno-symfoniczny na chór mieszany i orkiestrę w 1981 roku. Zadedykował utwór Krzysztofowi Zanussiemu, dla którego od debiutu (Struktura kryształu 1969r.) napisał muzykę do wszystkich jego filmów, a było ich ponad czterdzieści! Obu panów łączyła przyjaźń, ale w jednym z wywiadów Zanussi powiedział, że był zazdrosny o muzykę, którą Kilar skomponował do filmów Coppoli i Wajdy. Kilar w dowcipnej odpowiedzi poprosił Zanussiego o kręcenie scen o podobnym ładunku emocjonalnym jak w filmach tych reżyserów i obiecał wtedy, równie dobrą muzykę.

Exodus to przepiękna kompozycja. Forma utworu jest odtworzeniem słynnego Bolera Maurice’a Ravela, ale to zupełnie inna muzyka. Znakomity dyrygent Witold Rowicki powiedział kiedyś, że do Bolera nie da się już wcisnąć nawet żyletki. To utwór kompletny, pełny, epatujący muzyką i służący samej muzyce. Niczego nie wyraża, ani nie ilustruje, służy wyłącznie upajaniu się muzyką.

A Exodus operuje fermatami, które pozwalają smakować usłyszane przed chwilą nuty, a muzycznie opowiada o uczuciach, ilustruje wędrówkę, wyraża nadzieję, radość, smutek, jednym słowem ludzkie uczucia. Słuchanie Exodusu wzrusza i daje ogromną przyjemność.

fot. Ewa Krasucka

Anna Hop uczyniła bohaterem zbiorowym wszystkie tancerki i tancerzy swojego baletu. Exodus, to przede wszystkim balet scen zbiorowych. Pierwsze fragmenty spektaklu wbijają widzów w fotele. Efekty choreograficzne wzmocniły znakomite scenografia i oświetlenie przygotowane przez Małgorzatę Szabłowską. Anna Hop tworzy na scenie i na pionowej ścianie (to prawda!) taneczne obrazy chylących się na wietrze drzew, zeschłych jesiennych liści, a nawet owadów. Sceny zbiorowe przeważają w balecie, ale koniecznie należy zwrócić uwagę na świetne duety i tańce solowe. W obsadzie, którą mogłem zobaczyć zwrócili moją uwagę Paweł Koncewoj, Carlos Perez, Yume Okano i Palina Rusetskaya.

fot. Ewa Krasucka

Równie atrakcyjnym spektaklem byli obejrzani po przerwie Bieguni-Harnasie Izadory Weiss do muzyki Karola Szymanowskiego. Początek znajomy, inspirowany oscarowym Tangiem Zbigniewa Rybczyńskiego, świetna, nowoczesna choreografia, tancerki i tancerze blisko siebie, do tego wspaniały śpiew Zbigniewa Malaka (tenor) oraz świetne występy Jaeeun Jung w roli Galiny i Elisabetta Formento jako Anuszki. Ozdobą stała się nagrodzona aplauzem widowni rola Harnasia, znakomicie zatańczona przez Ryota Kitai. Patrząc na artystę nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że w jego tańcu łączy się tradycja japońskiego wojownika z gwałtownością podhalańskiego zbójnika. W tle górska muzyka Karola Szymanowskiego z fragmentami IV symfonii Harnasie.

Udany wieczór, wzruszenie i podziw dla twórców oraz całego, artystycznego zespołu Polskiego Baletu Narodowego. Warszawski balet ma się dobrze!

Kurzy się!



niedziela, 14 listopada 2021

Wszystkie opery Ludwiga van Beethovena w Warszawie

Wszystkie opery Ludwiga van Beethovena zostały obejrzane i wysłuchane!

To nie przechwałka, dokonałem tego w jeden wieczór. Trwało to łącznie z przerwą pomiędzy dwoma aktami opery Fidelio dwie i pół godziny, czyli zaledwie chwilę w porównaniu z każdym przedstawieniem teatralnym w reżyserii Krystiana Lupy.

Ludwig van Beethoven napisał tylko jedną operę  - Fidelia. Kompozytor wielokrotnie ją zmieniał, w tym jej tytuł (pierwszy - Leonora) i wygląda na to, że nie był nigdy zadowolony ze swojego dzieła. Nie należy jednak tego traktować poważnie, znakomita warstwa muzyczna była i jest największą wartością tej opery!

Na Fidelia wyreżyserowanego przez Johna Fulljames’a zaprosił Teatr Wielki Opera Narodowa. Reżysera znają: Kopenhaga, Londyn, Madryt, Ateny, Kolonia i Barcelona. Teraz przyszła kolej na Warszawę. Warszawski spektakl przygotowano w koprodukcji z teatrami operowymi z Kopenhagi i Enschede.

fot. Krzysztof Bieliński
Libretto oparto o treść dramatu Leonora czyli miłość małżeńska napisanego przez Jeana Bouilly, francuskiego dramatopisarza, librecisty, pisarza dla dzieci i co najważniejsze – polityka w czasie rewolucji francuskiej.

Wysoki urzędnik Florestan wykrył wielkie nadużycia i korupcję. Leonora podejrzewała, że miejscowy gubernator Don Pizarro zagrany sprawnie aktorsko przez Krzysztofa Szumańskiego (baryton) uwięził jej męża potajemnie w lochach. Przebrana w męskie odzienie udawała chłopca Fidelia, aby spenetrować więzienie. Okazało się, że przeczucia jej nie myliły, odnalazła męża!

W roli Florestana podziwiałem wyśmienity występ Torstena Kerla, niemieckiego tenora o pięknej barwie głosu. Szczególnie utkwił mi w pamięci, kiedy w podziemiach lochu, w nienaturalnej pozycji, leżąc i klęcząc, pięknie zaśpiewał bardzo długą arię Gott! Welch Dunkel hier.

Bardzo podobały mi się gra aktorska i śpiew Marii Stasiak (sopran), która wiarygodnie zagrała Marcelinę, córkę naczelnika więzienia. Uwagę widzów przykuło naturalne i piękne wykonanie arii  O wär ich schon, w której opowiadała o swojej młodzieńczej miłości do…Fidelia (!).

Były jeszcze dwie gwiazdy tego spektaklu: Chór przygotowany przez Mirosława Janowskiego i Orkiestra Teatru Wielkiego - Opery Narodowej pod batutą Lothara Koenigsa.

fot. Krzysztof Bieliński

A fabuła? Oczywiście na końcu był happy end, przecież to styl modnych wówczas oper Rettungsoper lub francuskiej comédie héroïque ( w tamtym okresie Paryż był stolicą opery). Scenariusze tego stylu były proste – najpierw świat walił się na głowę bohaterom, a później niespodziewanie i nagle nadchodziło cudowne wybawienie. W Fideliu było to przybycie na inspekcję  ministra Don Fernanda,  który szybko poskromił nieuczciwego, miejscowego kacyka. W postać ministra wcielił się fantastycznie Daniel Sutin (baryton), artysta o arystokratycznej twarzy, stworzony do ról magnatów, lordów i  ministrów.

Znakomita muzyka, wyraziste role, przesłanie o światłych i szlachetnych ministrach oraz przekupnych władzach lokalnych, czyż trzeba jeszcze dodatkowej zachęty, aby obejrzeć Fidelia w Teatrze Wielkim Operze Narodowej w Warszawie?

Kurzy się!

Zapowiedź spektaklu:



sobota, 19 grudnia 2020

Już pachnie

Wchodzę, a tam w sianku pierogi z kaszą gryczaną, kapustą i grzybami, pierniki oraz muszelki z kremem czekoladowym, paluchy z posypką, a także grzyby suszone w obfitości. Widok i zapach zapiera dech w piersiach.

Wszystkim przyjaciołom i czytelnikom życzę zdrowia i wspaniałych Świąt oraz nowego roku, w którym wszystko już będzie normalne, przewidywalne, a czasem wręcz nudne!







Fotografia przedstawia wyroby przywiezione z piekarni U Dzidy w Józefowie roztoczańskim.




Kurzy się!










piątek, 27 listopada 2020

Harmonia i piękno

Wspaniałe nagranie spektaklu z 2015r. przygotowane przez Ewę Krasucką na kilkadziesiąt godzin udostępnił w Sieci Teatr Wielki Opera Narodowa w Warszawie. 


fot. Ewa Krasucka
fot. Ewa Krasucka
Casanova w Warszawie – balet w znakomitej, wyważonej choreografii Krzysztofa Pastora do muzyki Wolfganga Amadeusza Mozarta. Libretto baletu (Paweł Chynowski) powstało w oparciu o zapisy pamiętników Giacomo Casanovy, który gościł w Warszawie na przełomie lat 1765-1766. Każdy wielki artysta chciałby żyć w tej epoce. Kultura była wtedy czymś bardzo ważnym. Ludzie władzy byli po prostu kulturalni. Bycie na premierze baletowej w stołecznym teatrze było nie tylko towarzyskim, ale i biznesowym obowiązkiem. Z drugiej strony, to nie było takie łatwe, wymagało tężyzny fizycznej, ponieważ tylko nieliczni, najważniejsze osoby w państwie, mogły liczyć na miejsca siedzące. Artyści byli podziwiani, adorowani i często nadawali ton spotkaniom śmietanki towarzyskiej na dworach całej Europy. Warszawa nie była wyjątkiem. Epizod z życia słynnego Casanovy posłużył artystom Polskiego Baletu Narodowego i zaproszonym gościom do stworzenia wspaniałego baletu.

Doborowa obsada naszego Teatru stanęła na wysokości zadania. Zapisano spektakl w premierowej obsadzie, z Vladimirem Yaroshenko jako Casanovą, bardzo przekonującym Maksimem Woitiulem w roli Hr. Branickiego i w rolach wspaniałych tancerek: Yuką Ebiharą, Emilią Stachurską i Anetą Zbrzeźniak. Znakomitą, pełną detali historycznych scenografię baletu przygotował Gianni Quaranta, laureat Oscara za scenografię do "Pokoju z widokiem" i Cezara za film "Farinelli". Spektakl dopełniła wspaniałym śpiewem mozartowskich arii Katarzyna Trylnik.

Wielka sztuka. Wspaniały, wieczorny odpoczynek od polityków i zarazy. 

Wywiady wideo z: 

Gianni Quarantą: https://culture.pl/pl/wideo/gianni-quaranta-w-warszawie-wideo 

Krzysztofem Pastorem:


Kopia rękopisu pamiętnika Casanovy w zbiorach cyfrowych Francuskiej Biblioteki Narodowej w Paryżu:
https://gallica.bnf.fr/ark:/12148/btv1b6000810t

Kurzy się!