środa, 4 października 2017

Mefisto - postscriptum Klątwy

Agnieszka Błońska stawia trudne pytania w Teatrze Powszechnym

Sztuka rozpoczęła się gorącą, modlitewną prośbą o opiekę Boga i świętych nad artystami Teatru Powszechnego. Wszak Mefisto to upadły anioł, a twórcy z tego Teatru wielokrotnie pchali swoje palce między parafialne drzwi. W tym przypadku zdali się jednak tylko nieposłusznie mówić: - My też mamy prawo zwracać się do Boga!

fot. Magda Hueckel
Przedstawienie miało dobre tempo, a widzowie z całą pewnością się nie nudzili. Niektóre sceny pozostaną w pamięci publiczności z uwagi na ich świetne, a czasami wręcz brawurowe wykonanie. Mam na myśli: „flagową” piosenkę Forever Young zespołu Alphaville zaśpiewaną przez szybującą wysoko nad widzami Karolinę Adamczyk, komiczne monologi Klary Bielawki (nie mogę do tej pory zrozumieć, w jaki sposób artystka uniknęła rozbicia głowy podczas zmagania się z trudnymi pytaniami) oraz piłkarski występ Oskara Stoczyńskiego.

Mefisto wyreżyserowany przez Agnieszkę Błońską w Teatrze Powszechnym w Warszawie to spektakl, który powstał jako wypadkowa wielu inspiracji. Po pierwsze sztuka nawiązała do książki Klausa Manna o tym samym tytule napisanej w 1936 roku, po drugie do słynnej, jej filmowej adaptacji Istvána Szabó z niezapomnianą rolą Klausa Marii Brandauera, a po trzecie do teatralnej inscenizacji przygotowanej w 1983 roku właśnie w Teatrze Powszechnym.

fot. Magda Hueckel
W Mefiście artyści dyskutowali o granicach kompromisu, o tym gdzie zaczyna się konformizm, a gdzie wzgarda i poczucie własnej wyższości w stosunku do ludzi mających inne poglądy. W spektaklu zadano wiele pytań i pokazano przeciwstawne postawy. Cytowano fragmenty narodowo-katolickich ulotek i Deklarację Ideową ONR, a także urywki publicznych wypowiedzi kilku uczestników debaty ,,Teatr polski – tradycja i przyszłość”, która odbyła się w Pałacu Prezydenckim. Postaci na scenie zaprezentowały pełen wachlarz postaw: od bicia w dzwon oporu i wznoszenia okrzyków: autorytaryzm, faszyzm!, do uspokajającego - Bez paniki. Zachowajmy trzeźwy umysł… - Höfgena (udana rola Arkadiusza Brykalskiego).

Mieszanka cytatów, wspominków i komentarzy za każdym razem prowadziła reżyserkę oraz aktorów do współczesności. Mefisto prędzej czy później lądował na warszawskiej Pradze, a wspólnym mianownikiem dla rozmowy o postawach artystów stawała się głośna inscenizacja Klątwy Wyspiańskiego wyreżyserowana niedawno na tej samej scenie przez Olivera Frljića. Artyści tłumaczyli  i wspominali swój udział w Klątwie, która spotkała się z krytyką i oskarżeniami ze strony obozu władzy, hierarchów kościelnych i środowisk katolickich, a nawet wywołała bezpośrednie ataki narodowców na teatr.

Mefisto Agnieszki Błońskiej stał się artystycznym postscriptum Klątwy.

Czy takie zakotwiczenie dyskusji wystarczyło, aby stworzyć w pełni autonomiczny oraz interesujący utwór? Dla wielu widzów odpowiedź na to pytanie była trudna, a ich opinie pozostały zróżnicowane. Dla mnie niezaprzeczalną wartością tego spektaklu było to, że ze sceny jednak padło wiele trudnych pytań. Oby zawsze było to możliwe.

Kurzy się!


2 komentarze: