Nienawidzę rosyjskich
sztuk. Nic się nie dzieje, a płaci się jak za musical. Woody Allen na 6.piętrze !
Sztuka wystartowała leniwie, Sheila (Sonia
Bohosiewicz) i Norman (Marcin Perchuć) świętując siódmą rocznicę ślubu
zaprosili na grilla siostrę Sheili Jenny (Joanna Liszowska) z mężem Davidem
(Wiktor Zborowski). Tak rozpoczęło się przedstawienie "Miłość w Saybrook" Woody Allena w reż. Eugeniusza Korina wystawione w Teatrze 6.piętro w Warszawie. Bohaterowie cieszyli się ospałą, weekendową atmosferą spędzając
czas na tarasie pięknego domu położonego blisko plaży. Miasteczko Old Saybrook
jest bogatym przedmieściem Nowego Jorku, które leży w cudownym miejscu nad
morzem i posiada doskonałe połączenie promowe z Long Island. Z okna luksusowego
budynku roztaczał się wspaniały widok na kanał i rozlewiska rzeki Connecticut.
Pomysłowo odtwarzała ten pejzaż scenografia przygotowana przez Macieja
Chojnackiego.
fot. Jarosław Niemczak |
SHEILA: Spójrz
Norman, gęsi wróciły.
NORMAN: Powiedziane, jakbyś była tragiczną
bohaterką rosyjskiej sztuki.
JENNY: Nienawidzę rosyjskich sztuk. Nic się nie
dzieje, a płaci się jak za musical. [1]
Widzowie przekonali się później, że beztroska
„gąska” Jenny, właścicielka sklepu z luksusową bielizną wolała zdecydowanie
chwytliwe refreny popularnych piosenek od sztuk Czechowa. Joanna Liszowska
uwydatniła to podśpiewując (całkiem nieźle) podczas całego spektaklu wiele
fragmentów popularnych utworów.
fot. Jarosław Niemczak |
To nie był koniec scenariuszowych „przewrotek”.
Całość intrygi w zaskakujący sposób połączyła postać dramaturga Maxa, którego
spokojnie i z dystansem zagrał Andrzej Poniedzielski.
Gęsi to nie tylko symbol głupoty i bezmyślności. Te
ptaki ucieleśniają także bardzo pozytywne pojęcia, takie jak: słońce,
odrodzenie, miłość, wierność i płodność. Finał okazał się zaskakująco sentymentalny.
Szczery śmiech widzów został wzbogacony o nutkę, powiem otwarcie, zbyt ckliwej
jak dla mnie zadumy nad istotą miłości, która łączyła i paradoksalnie także
czasami oddalała od siebie ludzi. Czy było to przekonujące?
Wracający widzowie jadący windą Pałacu
Kultury w większości wspominali momenty humorystyczne i dawali do zrozumienia,
że przedstawienie im się bardzo podobało. To dobrze rokuje frekwencji na
kolejnych spektaklach. Refleksja na temat przewrotności uczuć, być może
przyjdzie później.
Kurzy się!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz