Blues, dziadek całej przyzwoitej muzyki rockowej na
świecie, wywodzi się ze śpiewów czarnych niewolników z plantacji bawełny na
południu Ameryki.
Dyziek gra bluesa na harmonijce |
Jak już wspomniałem, zepsuta harmonijka
diatoniczna, (ta najpopularniejsza miała 10 dziurek) wydawała 20 odjąć jeden
lub dwa brakujące dźwięki. Dwadzieścia, bo nie tylko dmuchamy, ale i wciągamy
powietrze w każdej dziurce. Czyli, żeby zagrać swoją pieśń, muzykalni niewolnicy
musieli coś wymyślić. I okazało się, że można. Wynaleźli technikę overbendingu i overblowingu,
polegającą na tym, że można było dmuchając w odpowiedni sposób zagrać kilka nut
na jednej blaszce stroika. Na części blaszek były to nutki niższe od wyjściowej, a na niektórych wyższe. To umożliwiało „zastąpienie” brakujących nutek. Okazało się, że niosło to w sobie tyle ekspresji, że z czasem stało się esencją bluesa, czyli
tym, co trzyma za serce i brzmi gdzieś pomiędzy czarnymi i białymi klawiszami
fortepianu. Blue(s) notes.
I oto proszę: Pa, Pa, ptaszku! Tak grała legenda bluesa i geniusz harmonijki: Sony Boy Williamson. Prosto, a jednak…
I oto proszę: Pa, Pa, ptaszku! Tak grała legenda bluesa i geniusz harmonijki: Sony Boy Williamson. Prosto, a jednak…
Kurzy się!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz