środa, 30 listopada 2016

Antywojenny off-road

Nad Warszawą unoszą się dymy pożarów, trwają walki - premiera Matki Courage i jej dzieci Bertolda Brechta w reż. Michała Zadary w Teatrze Narodowym w Warszawie 


fot. T. Narodowy
w Warszawie
Michał Zadara, reżyser sztuki Matka Courage i jej dzieci Bertolda Brechta wystawionej w Teatrze Narodowym w Warszawie przeniósł akcję dramatu z siedemnastowiecznej Europy w nieodległą przyszłość, a na teren scenicznej wojny wybrał Warszawę. Sądząc z napisów na różnych elementach ekwipunku wojskowego, wojna Zadary ogarnęła kraje Unii Europejskiej oraz Rosję. Siłą rzeczy uwspółcześnieniu uległy także rekwizyty, w tym najważniejszy - wóz matki Courage. W Narodowym stał się nim stary model samochodu bardzo znanej, niemieckiej marki. Materiały wideo (Artur Sienicki) i niektóre elementy scenografii (Robert Rumas) okazały się kontynuacją koncepcji zaprezentowanej przez tych samych twórców w bardzo udanej realizacji Zbójców Friedricha Schillera. Przyznam, że oprawa plastyczna Zbójców wywarła na mnie jednak dużo większe wrażenie niż pokazane na scenie ruiny Warszawy oraz sekwencje wideo eksponujące zbliżenia twarzy bohaterów spektaklu podróżujących wozem matki Courage.

Danuta Stenka w tytułowej roli matki stanowiła prawdziwy napęd tego przedstawienia. Mocno i równo pchała je do przodu, tak jak jej bohaterka swój wóz. Artystka potrafiła w ciągu kilku sekund przeistoczyć się z hałaśliwej, twardej i sprytnej markietanki w czułą matkę. Humorowi wielu scen przeciwstawiała niezłe wykonania smutnych piosenek Paula Dessau. 

W interpretacjach wokalnych tego spektaklu zdecydowanie jednak na pierwszy plan wybiła się Ewa Konstancja Bułhak w roli Yvette. Artystka ma bardzo interesujący, o dużej rozpiętości skali głos, który bezbłędnie wykorzystała. To obok Danuty Stenki i kowbojskiej roli Arkadiusza Janiczka jako Kucharza trzecia, dobra kreacja tego spektaklu.

fot. T. Narodowy
w Warszawie
Matka Courage Bertolda Brechta stała się jedną z najbardziej znanych sztuk dwudziestego wieku. Czy Michałowi Zadarze udało się wycisnąć trochę świeżego soku z tej wielokrotnie użytej, antywojennej cytryny? Moim zdaniem tylko kilka kropelek, gdyż pomysł zamiany realiów Wojny trzydziestoletniej na współczesność nie wzbogacił znacząco tej inscenizacji, a oglądanie kolejnych scen dramatu, łudząco w tej realizacji podobnych do siebie i granych na tym samym poziomie emocji, było momentami nużące. Reżyser nie zdecydował się także na cięcia i trzeba było te swoje trzy godziny wysiedzieć, kręcąc się od czasu do czasu na fotelu. 

Podczas wojen największe ofiary ponoszą zawsze zwykli ludzie, tak jak Matka Courage, która straciła wszystkie dzieci. Zaprezentowana w spektaklu panorama zniszczonej Warszawy to apel, aby widzowie pamiętali o tym obrazie słuchając polityków nawołujących do opuszczenia Europy w imię iluzorycznych wartości oraz ocen moralnych użytych jedynie w celu zrównoważenia ich własnej niemocy. Czy na pewno wszyscy zdajemy sobie sprawę, że to zabawa zapałkami nad beczką pełną prochu? 

Kurzy się!  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz