fot. T. Narodowy w Warszawie |
Danuta
Stenka w tytułowej roli matki stanowiła prawdziwy napęd tego przedstawienia.
Mocno i równo pchała je do przodu, tak jak jej bohaterka swój wóz. Artystka
potrafiła w ciągu kilku sekund przeistoczyć się z hałaśliwej, twardej i
sprytnej markietanki w czułą matkę. Humorowi wielu scen przeciwstawiała niezłe
wykonania smutnych piosenek Paula Dessau.
W
interpretacjach wokalnych tego spektaklu zdecydowanie jednak na pierwszy plan
wybiła się Ewa Konstancja Bułhak w roli Yvette. Artystka ma bardzo
interesujący, o dużej rozpiętości skali głos, który bezbłędnie wykorzystała. To
obok Danuty Stenki i kowbojskiej roli Arkadiusza Janiczka jako Kucharza
trzecia, dobra kreacja tego spektaklu.
fot. T. Narodowy w Warszawie |
Matka
Courage Bertolda Brechta stała się jedną z najbardziej znanych sztuk
dwudziestego wieku. Czy Michałowi Zadarze udało się wycisnąć trochę świeżego
soku z tej wielokrotnie użytej, antywojennej cytryny? Moim zdaniem tylko kilka
kropelek, gdyż pomysł zamiany realiów Wojny trzydziestoletniej na współczesność
nie wzbogacił znacząco tej inscenizacji, a oglądanie kolejnych scen dramatu, łudząco
w tej realizacji podobnych do siebie i granych na tym samym poziomie emocji, było momentami
nużące. Reżyser nie zdecydował się także na cięcia i trzeba było te swoje trzy
godziny wysiedzieć, kręcąc się od czasu do czasu na fotelu.
Podczas wojen największe ofiary ponoszą zawsze zwykli ludzie, tak jak Matka Courage, która straciła wszystkie dzieci. Zaprezentowana w spektaklu panorama zniszczonej Warszawy to apel, aby widzowie pamiętali o tym obrazie słuchając polityków nawołujących do opuszczenia Europy w imię iluzorycznych wartości oraz ocen moralnych użytych jedynie w celu zrównoważenia ich własnej niemocy. Czy na pewno wszyscy zdajemy sobie sprawę, że to zabawa zapałkami nad beczką pełną prochu?
Kurzy się!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz