Dzień był piękny. Powietrze było mokre, ale rześkie. Wędrowałem przez cichy, zimowy las. Doszedłem do bramy rezerwatu pokazowego. Nie zauważyłem żadnych zwiedzających, ani nikogo z pracowników obsługi. Kroczyłem główną aleją i kolejno przyglądałem się zwierzętom na wybiegach. Dotarłem do zagrody wilka. Postałem chwilę i wkrótce go dostrzegłem. Krążył w odległości około pięćdziesięciu metrów, leniwie stąpając swoim wilczym, lekkim krokiem wzdłuż przeciwległego ogrodzenia.
Fot. Krzysztof Stasiaczek |
Dzielił nas spory, świerkowy zagajnik. Poszedłem ścieżką w stronę drewnianego tarasu widokowego. Po dojściu do wybranego miejsca okazało się, że wilk przemieścił się dokładnie do punktu, w którym wcześniej stałem. Zamieniliśmy się pozycjami wzdłuż przekątnej prostokątnego wybiegu. Postanowiłem wrócić i cichutko zsunąłem się na ścieżkę. Doszedłem do miejsca, w którym rozpocząłem obserwację. Wilk także wykonał manewr, tyle że w niezauważalny sposób.
Stał teraz przy tarasie widokowym w miejscu, gdzie sterczałem jeszcze minutę wcześniej. Patrzył na mnie. Nie czułem jego strachu, był raczej zaciekawiony, czy przyjmę zaproszenie do dalszej zabawy w chowanego. Pokonany i zrezygnowany poczłapałem w stronę wyjścia.
Stał teraz przy tarasie widokowym w miejscu, gdzie sterczałem jeszcze minutę wcześniej. Patrzył na mnie. Nie czułem jego strachu, był raczej zaciekawiony, czy przyjmę zaproszenie do dalszej zabawy w chowanego. Pokonany i zrezygnowany poczłapałem w stronę wyjścia.
Po chwili trafiłem na zagrodę, w której był jeleń z grupą łań. Byk miał piękne, duże poroże i nienaganną sylwetkę. Gdy mnie zobaczył, podbiegł do ogrodzenia. Przesunąłem się kilka metrów. Przybliżył się do miejsca, w którym stałem. Stękał i charakterystycznie pobekiwał.*.
Zdawało się, że nie dostrzegał dzielącego nas płotu. Przyspieszyłem wzdłuż ogrodzenia, a jeleń dotrzymał mi kroku. Zwolniłem, a zwierzę zwolniło także. Zatrzymałem się i popatrzyłem mu w oczy. Jeleń prychnął, wydał kilka chrapliwych beknięć, opuścił łeb i przywalił rogami w drewniane ogrodzenie.
Nie zawsze można grać w taką grę, w jaką się chce.
Aby dobrze wypaść, czasami należy pohałasować, waląc nawet własną głową o drewniany płot.
*pomruk jelenia ze strony myśliwskiej p. Andrzeja Otrębskiego.
Kurzy się!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz