poniedziałek, 8 lutego 2016

Tak cię piszą

Wiwisekcja aktorska, jak być Magdaleną Cielecką? Ewelina Płacze w reż. Anny Karasińskiej w TR Warszawa.

Trudno ostatnio o niebanalne, współczesne komedie, tym bardziej należy docenić udane przedstawienie "Ewelina płacze" przygotowane przez Annę Karasińską i wystawione w TR Warszawa. Reżyserce udało się zaprosić do wspólnej zabawy wspaniałych artystów tego teatru, którzy zagrali siebie, ale widzianych oczyma innych ludzi. Z pewnością nie było to łatwe ćwiczenie, dlatego że wymagało od aktorów przede wszystkim dystansu do siebie, a także krytycznego spojrzenia na własną twórczość. Napisanie tekstu sztuki było, jak powiedziała Karasińska, "skutkiem ubocznym" jej udziału w programie Teren TR, którego celem jest promowanie oryginalnych pomysłów teatralnych. 

fot. Marta Ankiersztejn
Rzeczywiście, układ spektaklu był w istocie przeplatanką scenicznych wypowiedzi postaci kreowanych przez artystów TR Warszawa na ich własny temat i pokazów różnych zadań aktorskich. Wiele zadań demonstrowało techniki treningu aktorskiego podkreślając wysoką sprawność fizyczną artystów, choć trzeba przyznać, że zdecydowanie brylował na tym polu świetny w swojej roli Rafał Maćkowiak. Dodam, że niektóre fragmenty tekstu nawiązywały wprost do konkretnych przedstawień TR Warszawa, na przykład wypowiedź postaci Adama Woronowicza (znakomita dyspozycja podczas całego spektaklu) na temat gry The Sims, której użyto jako tła w spektaklu " Koncert Życzeń" w reżyserii Yany Ross. Rozbrajająca i świetna była również Maria Maj, która potrafiła pokazać na scenie nawet własną "kwadratowość" i pysznie zadrwić z opinii, że reżyserzy obsadzali artystkę jedynie w określonych typach ról. Z dobrej strony pokazała się także Ewelina Pankowska, która uroczo zmagała się z jej wyobrażeniem o nieobecnej gwieździe TR Warszawa, a obecnie Nowego Teatru - Magdalenie Cieleckiej. 

Spektakl "Ewelina płacze" z pozoru wyglądał jak przypadkowo rozgrywany, nieskoordynowany warsztat aktorski. Elementy tego warsztatu zostały jednak bardzo starannie poukładane przez reżyserkę w jedną, spójną wypowiedź. Przyznam, że odnalazłem w tej realizacji ślad spojrzenia twórcy filmowego, co tylko dodało oryginalności spektaklowi, którego narracja gładko przenosiła się, kierowana jakby okiem niewidzialnej kamery z postaci na postać oraz z jednej kolorowej historii na drugą. 

Godzina minęła przyjemnie i szybciutko, tylko dlaczego Ewelina płakała? 

"Ewelina płacze" - trailer:


Kurzy się! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz