Znakomita Królowa Śniegu Andersena w reż. Piotra Cieplaka w T. Narodowym.
Nie tylko dla młodzieży!
Piotr Cieplak wyreżyserował w Teatrze Narodowym w
Warszawie sztukę „Królowa śniegu”, którą zrealizował w oparciu o tekst baśni
Hansa Christiana Andersena.
|
fot. Krzysztof Bieliński |
Poszedłem na spektakl z określonymi oczekiwaniami i
nie zawiodłem się. Artysta przyzwyczaił już swoich widzów do bardzo plastycznego, działającego na wszystkie zmysły teatru. Reżyser zaprosił także do
współpracy Andrzeja Witkowskiego, który przygotował scenografię, kostiumy i
reżyserię światła, co zagwarantowało wysoki poziom artystyczny plastycznej
oprawy spektaklu. Dodatkowo twórcy wykorzystali w wizualizacjach świetne prace
Wiesława Szumińskiego, wielokrotnie nagradzanego w Polsce i zagranicą artysty,
który uczuciowo związany był zawsze z pograniczem polsko-litewskim i współpracował od
czasu do czasu z artystami z opisywanego już w tym blogu ośrodka Pogranicze w Sejnach*. Całość dopełniła intrygująca
muzyka, w wielu momentach o zmiennej barwie, podkreślana w niektórych scenach
transowo-ambientowymi, brzmiącymi bardzo współcześnie, powtórkami fraz. (Paweł Czepułkowski).
|
fot. Krzysztof Bieliński |
Reżyser zderzył motywy baśniowe z całkiem realnymi
doświadczeniami, które ogniskowała postać podróżującej w poszukiwaniu przyjaciela Kaja, małej Gerdy (udana rola
Dominiki Kluźniak), która stopniowo, wraz z kolejnymi etapami podróży zmieniała się z
dziewczynki w dorosłą kobietę. Bohaterka na swojej drodze spotykała kolejno wiele postaci
świetnie wykreowanych przez artystów Teatru Narodowego. Mam tu na myśli przede
wszystkim Paulinę Szostak (Mała Zbójniczka), która potrafiła pokazać dobre
serce granej postaci schowane głęboko pod grubą skórą ramoneski nabitej
ćwiekami. Znakomity był także Jerzy Łapiński w kobiecych rolach Kwiatowej Wróżki
oraz Laponki scalonej na potrzeby spektaklu z rolą Eskimoski.
Widzowie w każdym wieku śmiali się natomiast od
ucha do ucha już na sam widok nadlatującego (tak, tak!) Tomasza Sapryka w
roli wrony. Całość komentował dobrze dysponowany Zbigniew Zamachowski jako narrator-gaduła. Uwagę przykuwały także bardzo ciekawe rekwizyty,
które zostały umiejętnie wykorzystane na przykład podczas kapitalnej sceny kawaleryjskiej szarży podczas wyjazdu z książęcego pałacu.
Warto podkreślić, że teraz jest dobry czas dla młodej widowni w Warszawie, gdyż aktualnie jest pokazywanych kilka
świetnych spektakli adresowanych właśnie do nich. Wszystkie „idą”
przy kompletach na widowni. Prócz omawianej "Królowej śniegu" mam na myśli „
Podróże Guliwera” Jonathana Swifta
w reż. Jarosława Kiliana w teatrze Polskim, „
Pinokia” C. Collodiego w adaptacji Joëla Pommerata w reżyserii Anny Smolar
w Nowym Teatrze w Warszawie, a także
Jak zostałam wiedźmą” Doroty Masłowskiej wystawioną w warszawskim Teatrze
Studio w reżyserii Agnieszki Glińskiej.
Kurzy się!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz