sobota, 5 marca 2016

Juliusz Cezar na masówce

Reż. Barbara Wysocka wtrąca się do polityki , Juliusz Cezar Szekspira w T. Powszechnym na Pradze.

Szekspir napisał "Juliusza Cezara" w 1599 roku. Właśnie w tym samym roku Robert Devereux, Hrabia Essex, na czele wielotysięcznej armii wylądował w Irlandii, aby krwawo stłumić powstanie. Anglia pod rządami sędziwej już wtedy królowej Elżbiety prowadziła równolegle wyniszczającą wojnę z Hiszpanią. Królestwo tkwiło w kryzysie, a w kręgach władzy spiskowano przeciwko monarchini. Dwa lata później, sam Hrabia stanął na czele rebelii przeciwko Elżbiecie, poniósł porażkę i położył głowę pod katowski topór.

fot. Krzysztof Bieliński
W momencie prapremiery odniesienia sztuki do współczesności były oczywiste, ale geniusz Szekspira sprawił, że wymowa dzieła zyskała walor ponadczasowości. Artyści na całym świecie sięgali po tę sztukę, aby przypominać o bezwzględności władzy, a także o ambicjach polityków, którzy często cynicznie posługiwali się fałszywymi obietnicami, przekupstwem oraz preparowaniem faktów po to, aby osiągnąć własne cele.  

Reżyserka sztuki Barbara Wysocka przeniosła dramat Szekspira do współczesności. Sceniczną rzeczywistość spektaklu tworzyły zużyte i pamiętające lata komunizmu fotele stanowiące widownię trybuny wiecowej, po której ochoczo hasali dosłownie i w przenośni politycy różnych opcji. (scenografia Barbary Hanickiej) Każdy chwyt był dobry, każda manipulacja usprawiedliwiona, liczyła się tylko skuteczność działania w walce o względy zgromadzonego ludu.

Taki pomysł na pokazanie Szekspira uformował kształt kreacji aktorskich. Trzeba przyznać, że artyści byli konsekwentni i zachowywali się rzeczywiście tak, jakby uczestniczyli w nieustającej masówce. Zamiast zróżnicowanego rozłożenia akcentów i niuansowania wypowiedzi, publiczność doświadczała intonacji „megafonowej”. Głośno skandowano teksty, których przesłanie grająca rolę „ciemnego narodu” widownia miała „kupić”.

fot. Krzysztof Bieliński
Antoni Słonimski pisząc kiedyś o sztuce Szekspira zwrócił uwagę na porażającą siłę słów, grających jego zdaniem najważniejszą rolę w tym dramacie. To nie emocje, a uczony dyskurs kilku dygnitarzy w togach doprowadził do zamachu. W „Powszechnym” brylował wśród nich świetny w roli Kasjusza Michał Czachor. Słowa, które sączył do ucha Brutusa (niezła rola Arkadiusza Brykalskiego) spowodowały, że ten zdecydował się na zdradę swojego mentora. Brutus z kolei znalazł słowa, które usprawiedliwiły mord. Po trzecie, słowa Marka Antoniusza (Barbara Wysocka) doprowadziły do przemianowania w oczach ludu rzekomych jego obrońców, na powrót w morderców. 

W tym spektaklu nie odnalazłem jednak takiej jakości słów. Zamiast ich siły, pokazano moc manipulacji, którą zastosowano w sposób bardzo świadomy, co zilustrował kluczowy w dramacie monolog Marka Antoniusza, który w interpretacji Barbary Wysockiej zdał się jedynie chłodną, cyniczną grą.  

"Juliusz Cezar" w reżyserii Barbary Wysockiej jest przestrogą adresowaną do ludzi z kręgów władzy, ale również jest apelem do szerszej publiczności o samodzielne myślenie. Obcowanie ze sztuką może ułatwić osąd sytuacji. Proszę więc patrzeć uważnie, „kto nagle ten wielki ogień chce zapalić…”

Kurzy się!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz