czwartek, 2 kwietnia 2015

Ciało, duch i metafizyka.

"Wędrowanie wg Stanisława Wyspiańskiego. Wesele. Wyzwolenie. Akropolis" w reż. Krzysztofa Jasińskiego z Krakowskiego Teatru SCENA STU, na 35 Warszawskich spotkaniach teatralnych.

Zbliżające się półwiecze urodzin Teatru SCENY STU z Krakowa kierowanego przez Krzysztofa Jasińskiego, stało się pretekstem, aby podsumować działalność tej sceny. Najlepszą fetą byłby artystyczny sukces osiągnięty w oparciu o krakowskie korzenie, a więc idealnym pomysłem stało się wystawienie dzieł Stanisława Wyspiańskiego. Nikt przed Krzysztofem Jasińskim nie połączył jeszcze dramatów Wyspiańskiego w monumentalne, synkretyczne wykonanie. Przyznam, że nie rozumiem w pełni artystycznych przesłanek, które stały się źródłem decyzji o powstaniu tryptyku, ale skłaniam się ku poglądowi, że ukrytą siłą połączenia tych dramatów jest przede wszystkim ich różnorodność, a także ich komplementarność w imię połączenia ciała, ducha i metafizyki. W rezultacie powstało dzieło, które ma ambicję pokazać w sposób holistyczny Wyspiańskiego.

Wesele.
mat. Teatru Sceny Stu
Wiele mówiono ostatnio, że Wesele jest ramotą, której dzisiaj już nikt nie rozumie. Nie zgadzam się z tą opinią! Wesele dzięki swojej lekkiej i uniwersalnej konstrukcji, źródlanej wręcz jakości słowa i wyrazistemu rytmowi jest na wskroś nowoczesne i nigdy nie stanie się ramotą! Nieprzypadkowo pierwszeństwo w tryptyku zarezerwowano właśnie dla Wesela. Bliźniacze Wesele tego samego reżysera obejrzałem ostatnio w Teatrze Polskim w Warszawie i muszę powiedzieć, że byłem pod jego wrażeniem. Inscenizacja warszawska była pełniejszą oraz bardziej udaną niż ta, którą zobaczyłem w tryptyku. Nie ma w tym żadnego zaskoczenia. Różnica nie powstała tylko dzięki znakomitemu w Weselu Andrzejowi Sewerynowi, ale również z tej prostej przyczyny, że Wesele w Teatrze Polskim stanowiło zamkniętą, skończoną całość. Twórcy i wykonawcy dali z siebie wszystko i rozłożyli swoje artystyczne siły tylko na ten dramat. Podobnie publiczność!

W Wędrowaniu stworzono inne warunki. Kończąc Wesele, artyści i widzowie mieli świadomość, że jest to zaledwie jedna trzecia spektaklu i trzeba swoje siły zachować na później. Tym niemniej, jak zwykle krakowskie Wesele mogło się podobać. Podkreślę wspaniałą w całym tryptyku oprawę muzyczną stworzoną w oparciu o kompozycje Jana Kantego Pawluśkiewicza, Zbigniewa Wodeckiego, Marka Grechuty i wykonawców muzyki na żywo - Piotra Grząślewicza i Marcina Hilarowicza. Znakomitego Czepca zaprezentował widzom festiwalu Krzysztof Pluskota. Nie szarżował, ale w jego kreacji czuło się wielką siłę i niewiarygodne pokłady witalności. Świetna była też Gospodyni w wykonaniu Beaty Rybotyckiej, prawdziwej gwiazdy Teatru SCENY STU, która znakomicie zaprezentowała się aktorsko, a także pięknie śpiewała. Obie inscenizacje miały za to pecha do roli Racheli, ale z pewnością nie jest łatwo artystkom w tych twardych czasach odnaleźć w sobie poetyczną dziewczynę – zagadkę.  

Wyzwolenie.
mat. Teatru Sceny Stu
Zdecydowanie była to najsłabsza część przedstawienia. Podkreślam swój wielki szacunek dla ogromu pracy jaką włożył w przygotowanie roli Konrada Krzysztof Kwiatkowski. Artysta dzielnie walczył o pozyskanie dusz i umysłów widowni, ale był skazany na porażkę. Mogę tę interpretację Konrada porównać do biegu średniodystansowego, którego taktykę wyznaczył trener-reżyser: ostro zacząć, utrzymać tempo, a w końcówce przyśpieszyć. I tak właśnie było z tym Wyzwoleniem. Było po prostu przegrzane. Na szczęście już po chwili piękny, głęboki i pełen zadumy chocholi głos Jerzego Treli w Akropolis przypomniał, że legenda roli Konrada w Wyzwoleniu jest tylko jedna.

Akropolis.
mat. Teatru Sceny Stu
Zaskakujący pomysł i dobry efekt! Akropolis przedstawiono w formie quasi-śpiewogry. Ten ludowy w istocie klucz interpretacyjny pozwolił ożywić wawelskie anioły i postaci z arrasów – od Heleny i Parysa przez Izaaka i Rebekę do Jakuba i Ezawa, sprowadzić ich z antyczno-biblijnego piedestału oraz nadać im wymiar ludzki, bliski widzom. Podkreślę zachwycające, fantastyczne anielskie kostiumy (Anna Czyż)  oraz barwną i zaskakująco poprowadzoną rolę Roberta Koszuckiego. 

Teatr SCENA STU swoim tournée po Polsce z tryptykiem Wesele, Wyzwolenie i Akropolis świętuje swoją rocznicę i wpisuje się w ten sposób w obchody 250-lecia teatru publicznego w Polsce. Ta inicjatywa jest godna szerokiego propagowania. Na szczęście widzowie tłumnie przychodzą na spektakle, aby zobaczyć świetnych artystów z Krakowa grających Wyspiańskiego. O ile Wesele jest jeszcze znane i kojarzone przez większość Polaków, to naprawdę niewielu z nas miało okazję zobaczyć Wyzwolenie i Akropolis. Tym bardziej warto śledzić trasę tryptyku!

Kurzy się!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz