Wspaniałe tempo, doskonałe melodie (Paweł Mykietyn) w profesjonalnej
interpretacji ( Bomert, Maślanka, Stankiewicz i Włodarek) oraz liczne, wyborne
cytaty muzyczne od Wagnera po Radiohead, zmysłowy taniec, doborowa obsada, a w
niej piękne kobiety i przystojni mężczyźni oraz pomysły inscenizacyjne na
medal, to najkrótsze podsumowanie spektaklu. Przedstawienie zapewniło widzom prawie
pięć godzin przeżyć artystycznych wywołując wszystkie dostępne reakcje z
wyjątkiem obojętności: od rubasznego śmiechu, przez zadumę do wzruszeń i łez.
Pierwsza część spektaklu to wizja niemieckiego, przedwojennego kabaretu á la Bob Fosse. Przyjemną koniecznością jest
zwrócenie uwagi na brawurową kreację Magdaleny Cieleckiej (Sally Bowles) za
którą słusznie otrzymała nagrodę „Wdecha”2013. Aktorka potrafiła w pełni
wykorzystać możliwości interpretacyjne piosenek, opanowała perfekcyjnie bardzo
trudną technikę ruchu scenicznego zaproponowanego przez Claudea Bardouila, a do
tego prezentowała się znakomicie w kostiumach. (Małgorzata Szczęśniak). Ze
wzruszeniem i podziwem obejrzałem też grę wybitnych artystów starszego
pokolenia: Stanisławy Celińskiej, Ewy Dałkowskiej i Zygmunta Malanowicza.
Fot. Magda Hueckel |
Spektakl to efektowny patchwork Krzysztofa Warlikowskiego, reżysera o
pojemnym, artystycznym sercu, który połączył teatr, kabaret, taniec, film,
musical, a nawet cyrk w interesującą, spójną całość.
Fot. Magda Hueckel |
Warto przypomnieć, że spektakl święci triumfy nie tylko w Warszawie,
ale również we Francji. Szkoda, że Nowy Teatr nie ma możliwości wystawiania
„Kabaretu” częściej.
Kurzy się!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz